Navigation
  • Nasza historia
    Jak Dynasit® zawitał do Polski
  • Blog
  • DLA ZDROWIA PLECÓW
    W pracy, w domu, w podróży
  • SIEDZENIE BEZ BÓLU
    Ulga dla kości ogonowej i krocza
  • W CIĄŻY I PO PORODZIE
    Dla mamy i dziecka
    Nowość
media

Obiecałam, że ten blog będzie służył do dzielenia się historiami walki o zdrowie i jego odzyskiwanie.

Publikuję ( za zgodą autorów) opisy zmagań innych osób z problemem kręgosłupa.

Każda historia jest inna, każda poruszająca. Poniżej doświadczenia osób, które pomimo bardzo silnych objawów rwy uniknęły operacji.


Karolina


Ja też piekło przeżyłam ze swoim kręgosłupem.


Zmagania z dyskopatia zaczęły się w 2012r. Kiedy dostalam pierwszego ataku rwy kulszowej. Dzień wcześniej myłam okna przed świętami a ze to był kwiecień to było zimno. Na drugi dzień nie mogłam z łóżka zejść, pomyślałam, że mnie zawiało. Ten potworny ból utrzymywal się ok miesiąc. Zrobiłam badanie TK gdzie wyszła wielopoziomowa ( przepukliny, wypukliny ) dyskopatia plus stenoza L5S1.


Zrobione TK konsultacja neurochirurga mojego cudownego... powiedział co robić czego nie. Pływać na plecach jak najwięcej i dźwigać po 1.5 kg maks do każdej ręki. A ja to miałam w d... wyszłam zadowolona z gabinetu że żadnej operacji nie będzie.

I nie robiłam nic. Basen raz na miesiąc może ale tylko się pochlapać, a nie pływać. No i koleżance pomogłam w przeprowadzce w lutym 20, 30kg targanie waliz ciężkich na 4 piętro.

Jakoś przeszło... do maja 2014r.


Brak wyciagnietych wniosków, brak zmiany trybu życia ( szczególnie siedzenie przy komputerze czasem od 8 do 23 w byle jakiej pozycji, długa jazda autem, totalny brak sportu) doprowadziło do mojej tragedii na którą sama sobie sumiennie zapracowałam. Widać tak musiało być wszystko jedno po drugim inaczej nie zmieniłabym trybu życia, toku myślenia, nie miała takiej woli walki o swoje zdrowie.


Pamiętny atak w 2014.

2,5 roku temu, przepuklina 17mm. W nocy nagle wstawałam do toalety. Taki ból przenikliwy - pogotowie, zastrzyki... nie mogłam z podłogi wstać wtedy. Siedząc wtedy na toalecie z bólu podrapalam sobie całe uda ( wyglądało to jak po napadzie niedźwiedzia)????????  straszny ból, paraliż... Jak przyjechał lekarz pogotowia - ja nie mogąc palcem ruszyć, dosłownie - zaczął wywiad przeprowadzać, przed podaniem zastrzyku:


- Czy Pani miala już wcześniej ataki?

- Tak jeden raz

- Czy Pani jest po opieką poradni neurologicznej ?

- Nie.

- Czy Pani ćwiczy?

- Nie.

- To powiem Pani, że będzie to pojawiać się coraz częściej i coraz mocniej...


Dla mnie to nie do wyobrażenia. Po wyjściu pogotowia zemdlałam z bólu. I te słowa lekarza będę mieć do końca życia z tyłu głowy... Wtedy po etapie najgorszego bólu powiedziałam sobie, że się nie poddam i nie dam się temu choróbsku. I tak walczę każdego dnia, bez wyjątku i " wolnego" ????????????


Przez kilka miesięcy miałam 2 telefony- jeden w łazience zawsze naładowany. Dlatego, że mieszkam sama. Wtedy kiedy się to stało, w środku nocy spędziłam na kibleku 2,5 godziny zanim przewróciłam się na podłogę i czołgałam się do telefonu... ale tez sama na to zapracowałam.


Przeszło po zastrzykach, basenie codziennie po km a każdy neurochirurg w ZUSie jak byłam na L4 nie dowierzał jak ja z takimi zmianami chodzę i funkcjonuję.


Mój lekarz zapisał mnie wtedy 6 tyg oczekiwania na operację... ja po 4 tyg. zaczęłam z basenem. Najlepsze co może być na świecie. Nie ma lepszej rehabilitacji. Żadne prądy, lasery i inne duperszwance (choć przerobilam wszystko łącznie z sanatorium).


A teraz na ostatniej wizycie - bo jestem co miesiąc - mój lekarz powiedział "wiesz miałem czasem wyrzuty sumienia ze wtedy tak odwodziłem Cię od operacji a ja mu na to: "Nie, Panie Doktorze tak miało być". Wyszłam wtedy [z tamtego stanu] dzięki własnemu uporowi i walce ciężkiej walce i tylko dzięki temu nabrałam pokory do tej choroby.

Gdyby wtedy mnie pocięli to niewykluczone ze byłabym już Po kolejnej operacji, bo szybko piórka w tylek by się dostało. A teraz wiemy, że do końca życia musimy myśleć kręgosłupem.


I co jest ważne - moja rehabilitantka powiedziała ostatnio: człowiek przed operacją nawet jak ma nie wiadomo co w kręgosłupie może olać  codziennie ćwiczenia, a my po operacji nie.


Ćwiczenia 2 razy dziennie to świętość dopóki wieko trumny się za nami nie zamknie. Taka prawda...????????


Mam nadzieję, że moja historia i błędy jakie popełniłam wcześniej ( i byłam mądrzejsza od swojego lekarza... ) pozwolą wielu ludziom jednak wyciągnąć wnioski i naucyć się nie popełniać takich błędów i unikną dzięki temu operacji i zmienią swoje życie o 360 wtedy kiedy będzie jeszcze na to czas????????????



Norbert


Cześć.

Przeczytałem Twojego bloga.

Myślę, że osoby które doświadczyły takiego bólu powinny wymieniać się informacjami.

Moja historia w skrócie tak wygląda.


Mam rwę kulszową (duża przepuklina L5/S1).


Bóle w plecach pojawiały mi się przez jakieś pięć lat zwłaszcza zimą, ale przechodziły. Tłumaczyłem sobie że to tzw. „korzonki”, że przewiałem plecy i przejdzie. Dużo grałem w kosza.


W 2015 roku po zimie niestety nie przeszło. Ból poszedł w pośladek, a potem w lewą nogę. Wizyta u pierwszego z brzegu neurologa, zastrzyki, nie pomogło. Stwierdziłem, że spróbuję rehabilitacji, jednak również bez skutku (ćwiczenia, McKenzie – „srenzi”, lampa Sollux, ultradźwięki, masaże, kriokomora, itd., jeździłem do rehabilitantów, rehabilitanci przychodzili do domu).


Ból tak się rozkręcił, że nie mogłem spać. Ból był ciągły, nie do zniesienia, ciężko było mi przejść kilka metrów. Nie życzę nawet najgorszemu wrogowi.


Nie mogłem jeździć samochodem, pracować. Schudłem 17 kilo. Oczywiście pojawiło się charakterystyczne wykrzywienie tułowia w rwie kulszowej.

Marzyłem żeby wyłożyć się wygodnie w fotelu jak kiedyś. Ból na to absolutnie nie pozwalał.

Wtedy [moje] potrzeby były dużo mniejsze.


Nadmienię, że w tym czasie urodził mi się synek i moja żona miała w domu dwójkę dzieci... I chyba ja byłem gorszy.


Przy stanie zapalnym nie ma mowy o rehabilitacji, z której trzeba zrezygnować. Tylko czemu rehabilitant widząc mnie w takim stanie mi tego nie powiedział. Żadnego rozciągania, ćwiczeń, a co gorsza przeprostów (wydaje mi się, że przeprosty, tylko i wyłącznie, mają rację bytu przy wypuklinie kręgosłupa).


Po rehabilitacji kolejne wizyty u „specjalistów” i pochłanianie różnych leków (ciężko pamiętać wszystkie nazwy, ale chyba Olfen 75 SR coś pomagał).


Pomógł mi dopiero lek. Andrzej Kroszczyński (https://www.rehab.pl/) odpowiednio dobranymi lekami (m. in. sterydy) i zastrzykiem nadtwardówkowym. Mogłem w końcu się wyspać. Ból jednak nie odpuścił.

W plecach już nie bolało, ale w nodze strasznie.


Myślę, z perspektywy czasu, że był to ból przewlekły. Już byłem zdecydowany na operację (załamałem się kilka razy), ale postanowiłem skorzystać z terapii manualnej i igieł (sucha igłoterapia), do których byłem sceptycznie nastawiony.


Trafiłem do fizjoterapeuty, terapeuty Łukasza Garbienia (http://www.arsmedis.pl/), który mnie wyprowadził. Ból minął, ból który nie pozwolił mi normalnie funkcjonować, ale trwał to około pół roku.

Potrzeba dużo cierpliwości i pieniędzy, nie da się ukryć.


Nadmienię, że 4 z 6 specjalistów u których byłem wysyłało mnie na operację (zwłaszcza 50+, przepraszam jeżeli kogoś uraziłem).


Wydaje mi się, że spróbowałem już wszystkiego. Dopiero specjaliści w podobnym wieku do mnie (35-40 lat) mi pomogli. Specjaliści od rwy kulszowej. Wykształcone osoby, po wielu dodatkowych kursach z najnowszą wiedzą, którzy nie ściągali na studiach. Tak jak ja ????


Najpierw trzeba pozbyć się stanu zapalnego, żeby cokolwiek ćwiczyć. W lutym tego roku (2017) zacząłem ćwiczyć dość intensywnie mięśnie całego ciała (ćwiczenia siłowe, siłownia beż ćwiczeń obciążających kręgosłup). Można powiedzieć że już mnie nic nie boli, co było nie do pomyślenia np. w listopadzie/grudniu 2015.


Miesiąc temu byłem u kolejnego neurologa (Pani dr) i prosiłem o skierowanie na rezonans, żeby sprawdzić jak się moja przepuklina zmieniła. Mówiłem, że ćwiczę mięśnie i chciałbym to, po prostu, teraz kontrolować. Pani stwierdziła, że rezonans jak zacznie boleć a teraz wysyła mnie na rehabilitacje (żeby omówić moje ćwiczenia).

Poszedłem, a tam każą mi napier*** przeprosty. Przepraszam za prostacki język, ale inaczej tego nie da się określić. Ręce mi opadły i po pierwszej wizycie zrezygnowałem.


Tak wygląda moja dwuletnia historia z rwą. Mam nadzieję, że komuś pomogę, bo sam nie miałem takiej pomocy.

Operacja tylko w przypadku niedowładu, zaburzeniu kontrolowania oddawania moczu lub/i stolca, zaburzenia czucia.

Pozdrawiam, życzę powrotu do zdrowia i szczęśliwego życia bez bólu.


PS. Też jestem z Wrocławia.



  • Jan 29, 2019
  • Komentarze: 0
Komentarze: 0

Brak komentarzy

Zostaw komentarz

Prosimy uzupełnić wszystkie pola oznaczone gwiazdką*